Tuż obok towarzystwa dotrzymuje kwaskowy rabarbar. Mimo, że obecnie rzadziej bywam na Barbarelli, to do kuchni zaglądam regularnie.
Uwaga: będzie pełno truskawek.
Na śniadanie kroję truskawki, układam na dnie szklanki, dodaję warstwę jogurtu greckiego i posypuję granolą, ulubioną z granatem i jagodami. Powtarzam czynności i do tego jeszcze jedna truskaweczka.
Albo próbuję nowego Almette owocowego, maliny i jagody. Chojnie smaruję naleśniki, dorzucam świeże truskawki, zawijam i nie mogę wyjść z zachwytu... ależ to pyszne!
Rabarbar nie pozostaje w tyle i także jest gwiazdą porannego, weekendowego posiłku. Wspaniałe placuszki na gęstym jogurcie greckim, pachnące cynamonem i oprószone cukrem pudrem.
W minionym czasie były też okazje do świętowania, więc mogłam upiec coś specjalnego.
Kolejny raz skorzystałam z jogurtu, dzięki któremu wypieki zawsze są niezwykle smaczne. W tym cieście jogurtowym wszystko jest na tak: lekkie, miękkie, z truskawkami, kisielem truskawkowym i posypane cukrem perlistym. Tata, który świętował swoje urodziny, z ciasta był zadowolony :-)
I jeszcze jeden powód dla którego warto było popełnić taką ilość kalorii. Rodzice mieli swoją rocznicę. Beza do najprostszych nie należy i sprawiła mi nieco kłopotu, ale sądzę, że efekt końcowy spełnił oczekiwania ;-) Oprócz truskawek pomiędzy tymi blatami krył się również rabarbar.
Truskawkowego, ciepłego tygodnia :-)