23.02.2015

Kolorowe grzanki

Dzień dobry w nowym, ostatnim tygodniu lutego! Wiosna już coraz bliżej, z czego bardzo się cieszę :-). Mam nadzieję już niedługo schować głęboko do szafy wszystkie grube swetry i szaliki. A w oczekiwaniu na cieplejsze dni serwuję sobie kolorowe grzanki. Chrupiące, ciepłe pieczywo z rozpływającym się masłem, sałatą, żółtym serem, papryką i kiełkami lucerny. W ostatnim czasie polubiłam kiełki, czy to do sałatki czy zwieńczenie kanapki. Jadłam już te z rzodkiewki i brokuła, a teraz mam kiełki lucerny. Bardzo smaczne! Czy też je lubicie?
Przyjemnego tygodnia :-)

17.02.2015

Mój Biankoci świat

Rozmruczany dzień, i to jak! Dzień Kota to świetna okazja, aby pokazać jak ważne i niezwykłe jest to zwierzę. A kiedy już z chociaż jednym zamieszkasz, to nie wyobrazisz sobie życia bez niego. Koty od tysiącleci skrywają magię i tajemnice, ich wzrok ma w sobie coś niepokojącego, ale i fascynującego. Trudno przejść obok nich obojętnie. Tylko niestety nadal wielu wierzy w przestarzałe zabobony i podchodzi nieufnie wobec tych cudownych stworzeń. Jest jednak nadzieja na stworzenie nowej kociej wizytówki pozbawionej przesądów i uświadamiającej, że kot, tak jak i pies potrafi być wiernym przyjacielem człowieka. Takie dni jak dzisiejszy dają szansę na lepszy koci los.
Bianka mieszka już ze mną prawie trzy lata (tak! na koniec marca będą 3!) i tym bardziej wiem co piszę o niezwykłości kotów. Oczywiście, czasami potrafi zdenerwować, przyprawić o zadyszkę, figlarnie zaczepiać, ale to wszystko jest wliczone w kocią naturę. Serce od razu mi mięknie kiedy wita mnie w progu głośnym miauknięciem i podąża za mną podczas zdejmowania butów, kurtki czy zanoszenia zakupów do kuchni. I tak w ogóle, lubi sobie ze mną podyskutować ;-). Jak tu jej nie kochać?
To jeszcze mała ciekawostka na temat Bianki: inne koty siedzą w kartonach, a Bianka je gryzie i robi wokół bałagan. Z tego powodu ma przezwisko "Gryzak".

Na koniec kilka moich rzeczy z kocim motywem. Cóż poradzę, kociary tak mają.

14.02.2015

Miłości każdego dnia

Można dzisiejszy dzień lubić lub wręcz przeciwnie, ale jedno trzeba przyznać, to naprawdę sympatyczne święto. Wzajemną sympatię okazujemy sobie na co dzień, a dziś jest szczególne uczczenie uczuć, które są obecne w naszym życiu. To miłe i choć jakoś szczególnie nie obchodzę Walentynek, to mam osoby (i kotkę ;-)) w swoim życiu, którym mogę powiedzieć, że są dla mnie ważne. A przy tej okazji można także coś upiec :-).
Piernikowe serce na zdjęciu, to prezent od mojego kochanego brata. Przywiózł je dla mnie jeszcze w grudniu, prosto z Berlina.♥

4.02.2015

Z miłości do czekolady

Urodziny Barbarelli w pełni uczczone! Nie ma nic lepszego niż ciasto czekoladowe, takie bardzo czekoladowe ;-). Od dawna mam słabość do czekolady, choć nie jem jej już tak dużo jak kiedyś. Jednak co jakiś czas nachodzi mnie ochota na dawkę dobrej czekolady i ciasto, które upiekłam spełniło swoje zadanie. Lekko ciągnące, wilgotne, dobre na zimno lub ciepło i jak zapewnia autorka, świetne z kulką lodów waniliowych. Nie spróbowałam w takim połączeniu, ale wierzę, że smakuje idealnie. Trzeba będzie upiec ponownie... Dziękuję za wszystkie życzenia i zapraszam na słodki, czekoladowy kawałek ciasta :-).
Chyba zbyt wiele razy użyłam słowo czekolada... ale przecież jest tutaj najważniejsza.
200 g gorzkiej czekolady 70%
100 g czekolady mlecznej
200 g cukru trzcinowego
200 g masła
30 g bułki tartej
5 jajek
kakao do oprószenia formy

Piekarnik nagrzać do 180°C. Tortownicę (20 - 22 cm) posmarować masłem i oprószyć kakao.
Czekoladę, cukier i masło umieścić w garnuszku ustawionym na garnku z gotującą się wodą (dno garnuszka nie powinno dotykać do wody) i roztopić, mieszając od czasu do czasu.
Jajka lekko ubić trzepaczką, następnie połączyć z czekoladą i bułką tartą.
Ciasto wlać do przygotowanej tortownicy, wstawić do nagrzanego piekarnika i piec 30 minut.
Po upieczeniu uchylić drzwiczki piekarnika i pozwolić, by ciasto lekko w nim przestygło.
Przepis pochodzi z książki White Plate. Słodkie Elizy Mórawskiej. Już od dobrych kilku lat odwiedzam blog autorki i kiedy ukazała się książka, chciałam posiadać ją w swojej małej kulinarnej biblioteczce. Dopiero w zeszłym roku przed wakacjami udało mi się zakupić nowe, uzupełnione wydanie. Ładnie wydana, poręczny format, wspaniałe przepisy uzupełnione zdjęciami nie tylko słodkości, ale i krajobrazów, urokliwych miejsc, podzielone wg pór roku plus pięknie brzmiący rozdział Miłość. I to właśnie z tego ostatniego rozdziału jest ciasto czekoladowe. Idealny wypiek na Walentynki, a u mnie po prostu, z miłości do czekolady i sympatii do mojego skromnego miejsca w sieci.