W listopadzie nie działo się nic wielkiego, ekscytującego, ale każdego dnia przytrafiło się coś dobrego, miłego, słodkiego. Nawet jeśli dzień wydawał się beznadziejny i nudny, to jedno spojrzenie i mruknięcie Bianki potrafiło wywołać uśmiech. Były już pierwsze świąteczne zakupy, wyrabianie ciasta na piernik, słoiczkowe śniadania i zakupy w towarzystwie przyjaciółki.
Na zewnątrz zrobiło się zimno i wietrznie, tylko czekać aż spadnie śnieg. Marzą mi się białe święta :-).
Śnieg sprawia, że bardziej czujemy te święta :)
OdpowiedzUsuńhttp://indeed-prodigy.blogspot.com
Listopad zleciał mi nawet nie wiem kiedy :(
OdpowiedzUsuńpysznie tu u Ciebie ;)
OdpowiedzUsuń