26.11.2015

Odrobina Hiszpanii, a Święta zbliżają się wielkimi krokami

Trochę mnie nie było. Dlaczego? to chyba nie jest najważniejsze, ale czuję, że taka nieco dłuższa przerwa była mi potrzebna. Czasami przychodzi taka pora, w życiu wciąż coś się dzieje i pewne rzeczy stają się ważniejsze. Ale nie zapomniałam o tym miejscu, bo Barbarella to taki mój kawałek w sieci, do którego zawsze lubię wracać. To swego rodzaju pamiętnik dzięki któremu mogę sobie przypomnieć co kiedyś w danym dniu sprawiało mi radość lub wręcz przeciwnie, nie dawało powodów do uśmiechu.
Nie wiem czy ktokolwiek jeszcze tutaj zagląda, ale za każdą dobrą duszyczkę jestem wdzięczna. Na pewno w ciągu ostatnich tygodni można było spotkać mnie na instagramie klik i nadal zapraszam także tam :-). Jednak życie powraca na Barbarellę i mam nadzieję, że tak całkiem o mnie nie zapomnieliście.

Hiszpański akcent pojawił się w moim domu jakiś czas temu, kiedy to okazało się, że mój brat wybiera się właśnie w tamte strony. Pojechał i wrócił z masą wspomnień i doświadczenia, a mnie obdarował kilkoma pamiątkami. Wyobrażam sobie jaka piękna musi być Walencja i tak bardzo zazdrościłam tej cudownej pogody! Może kiedyś i ja odwiedzę inspirującą i barwną Hiszpanię. A zanim to nastąpi, jesienno-zimowe popołudnia umilam sobie hiszpańską mleczną czekoladą wprost z fabryki czekolady. Do tego waniliowo-cynamonowe chai latte i poziom szczęścia od razu wzrasta ;-).

Mamy koniec listopada, a to oznacza, że Święta tuż tuż. Ja już rozpoczęłam przygotowania i nie chcę zapeszać, ale po cichutku liczę, że w końcu wszystko zrobię na spokojnie. Ciasto na piernik leżakuje, odwiedziłam kilka sklepów i w najbliższy weekend zaczynam pierwsze wypieki. Tylko śniegu brakuje, będą białe Święta?
Witajcie! ♥