27.03.2011

27 marca 2011

Obudziłam się dzisiaj rano i spojrzałam na elektroniczny zegarek - 9:15, coś mi nie pasowało. Wstałam, podeszłam do półki z innym zegarkiem i widzę 8:15. Aha. Chwila zwątpienia i mnie olśniło. Zmiana czasu, no tak. Jestem przez to trochę rozkojarzona. Widać to choćby po tym, jak siłowałam się dziś w sklepie z zamkiem w butach (nie zauważyłam, że był ozdobny, a właściwy był po wewnętrznej stronie buta. Brawa dla mnie, haha). Właśnie, buty. Po południu wybrałam się z mamą do sklepu w celu zakupienia jakiś wygodnych butków na obecną porę roku. Co prawda nie było już tych, które kilka tygodni wcześniej widziałam i bardzo mi się spodobały. Udało się jednak kupić coś innego. I był mój rozmiar! Cud, bo często są wszystkie inne, tylko nie ten, który noszę. Przede wszystkim są wygodne. To najważniejsze, a wygląd mają także niczego sobie ;)
Kupione w sklepie Deichmann.

26.03.2011

Placek na maślance z malinami i kruszonką

Dzisiejsze ciasto pochodzi z cyklu 'Co zrobić z pozostałą maślanką w lodówce'. Na przepis natknęłam się na forum cincin i blogu Wino i Oliwki. Rewelacyjne, proste i szybkie w przygotowaniu. Każdy kto je zjadł był zachwycony. Mnie urzeka nie tylko smak, ale i zapach *.* Połączenie ciacha z malinami jest niesamowite. Od dawna uwielbiam wypieki z malinami, a drożdżowiec mojej mamy, to wspomnienie dzieciństwa. Poza tym, pieczenie z dodatkiem maślanki nadaje tej wspaniałej puszystości, wilgotności i delikatności. Polecam :)

Placek na maślance z malinami i kruszonką

Składniki (na dużą prostokątną blachę)
Ciasto:
  • 1 szklanka maślanki
  • 1 szklanka cukru
  • 2,5 szklanki mąki
  • 3 jajka
  • 1 mały proszek do pieczenia (dałam 2,5 łyżeczki)
  • pół szklanki oleju
  • 1 cukier waniliowy
Kruszonka:
  • 15 dag mąki
  • 9 dag margaryny Kasi
  • 17 dag cukru
Ciasto:
Wszystkie składniki wrzucić do miski, wymieszać i wylać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. (Można także najpierw utrzeć jajka z cukrami, dodać przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia na przemian z maślanką, a na końcu dodać olej). 
Na ciasto wyłożyć owoce świeże lub mrożone (u mnie mrożone maliny), a na to kruszonkę.

Kruszonka:
Mąkę wymieszać z cukrem, dodać stopioną, ochłodzoną margarynę i szybko ręcznie zagnieść.
Piec ok. 30-35 minut w temperaturze 175 st. C.


Zapachniało latem.

21.03.2011

Pierwszy Dzień Wiosny

Wiosna, wiosna, wiosna! Nareszcie! Teraz już będzie tylko cieplej. A ja do końca wyleczę moje biedne gardło i będę mogła cieszyć się przepięknym słońcem :)
Dzisiaj byłam u dentysty, lakowanie. Poza tym mam zdrowe ząbki :D Po powrocie do domu zrobiłam sobie włoską sałatkę Caprese, którą wcześniej wypatrzyłam u Dusi. Jako, że zostało mi jeszcze trochę kuleczek Zotarelli, wykorzystałam je do zrobienia owej sałatki.
Wczoraj z mamą upiekłyśmy pizzę Margherite - moją ulubioną i wyszła pyszna (mały szczegół, że troszkę nam się przypiekła). Może przy jakiejś okazji podam przepis, jak upiekę po raz drugi ;)

19.03.2011

Pancakes o poranku

Kilka dni chłodnej i deszczowej pogody minęło i dziś ponownie zawitało słońce. Moje zdrowie na szczęście ma się już lepiej, więc będę mogła z tej pięknej aury skorzystać :)
Od paru dni miałam ochotę na amerykańskie Pancakes. Przygotowywałam je już wielokrotnie i za każdym razem zachwycam się ich delikatnym zapachem i pulchnym, miękkim ciastem. Z dodatkiem dżemu truskawkowego i syropu klonowego. Idealne śniadanie.

Pancakes amerykańskie

Składniki:
  • 1 i 1/4 szklanki mąki
  • 1 jajko
  • 1 i 1/4 szklanki maślanki
  • 1/4 szklanki cukru pudru
  • 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody
  • 1/4 szklanki oliwy
  • szczypta soli
W misce wymieszać wszystkie składniki na gładką masę o konsystencji gęstej śmietany. Rozgrzać patelnię (bez tłuszczu) i na średnim ogniu smażyć z obu stron. Z podanych proporcji wychodzi mi 12-13 sztuk.
Źródło

14.03.2011

14.03.2010 - 14.03.2011

Rok! Niewiarygodne, że czas tak szybko mija. Wszystko to, co najważniejsze pamiętam. Właściwie.. nie jest mi smutno. Na myśl o tamtym dniu uśmiecham się sama do siebie i czuję radość.
Pamiętam podróż pociągiem i przesiadkę w Kutnie o 4:45 - motyw przewodni wyjazdu "Ich will um 4:45 Uhr Morgen in Kutno umsteigen". Chodzenie, błądzenie i śmianie się po zasypanej śniegiem Łodzi (ten ciągle padający śnieg był potrzebny jak dziura w moście). Pytanie się o drogę i stwierdzenie, że ulica Zielona jest mityczna. Szczęśliwe dotarcie do celu, suszenie się i zajadanie ciasteczek. Sterczenie pod hotelem i podziwianie jego architektury, zamarznięcie, powódź w butach i aerobik palców (i raz i dwa i trzy... noo, jakoś to tam szło). Chwile zwątpienia i podtrzymywanie mnie na duchu. I tutaj dialog dnia. Głodna ja na pytanie Em odpowiedziałam bardzo adekwatnie: - Ty, zobacz jaki brzydki. - Co? Frytki?
Nie jestem pewna, czy dobrze to przytoczyłam, ale mniej więcej tak było (a na obiad i tak frytki zjadła Em, a ja wzięłam tortillę). Po tej błyskotliwej wymianie zdań, Em poratowała mnie batonikiem Jeżykiem (jakie było moje zdziwienie jak niedawno odkryłam w torebce papierek po owym batoniku). Udanie się pod halę w świetnym towarzystwie, odebranie bajeranckich opasek i sympatyczni panowie, którzy je wydawali (- A jak się z tym dalej funkcjonuje? - No je się, pije, oddycha..). Czekanie pod halą i zjadanie ostatniej paczki Jeżyków z alkoholem do których miałyśmy gratisowy śnieg od Matki Natury. Koncert.
Kilka filmików, trochę zdjęć. Niezapomniane wspomnienia.
Em dziękuję Ci, że byłyśmy tam razem.
Do następnego.
14.03.2010 Łódź
Atlas Arena o 6:37
Przed hotelem
Panowie powyżej wymiatali :D
To zdjęcie, to mój faworyt. Nie wiem jak udało mi się je zrobić, ale jest genialne. Jakby ktoś się nie dopatrzył, to za tym ogniem jest Bill ;P
Jedno z nielicznych zdjęć, które naprawdę fajnie wyszło.
 Temu panu dziękuję za bodajże trzykrotne oblanie wodą.
A temu panu również dziękuję za oblanie wodą nie tylko mnie, ale także mojego aparatu, który do dzisiaj dziwnie się zachowuje... Ach, i prawie jego ręcznik wylądował mi na głowie, takiego miał cela, hahaha. Za to wojownicza Em poszła w bój i kawałek zdobyła!
The Best of

13.03.2011

13 marca 2011 Niedzielne popołudnie i ciasto kawowe

Hej! Znowu jestem przeziębiona - - ' Cudownie. To już drugi raz w tym roku, a to u mnie rzadkie. Zazwyczaj choruję raz na pół roku. Ponownie mam podwójną suchotnicę. Nic to, pomęczę się i przejdzie.
Za oknem piękna, ciepła pogoda, choć teraz coś się zachmurzyło. Mimo tego i tak jest sto razy lepiej niż rok temu (brr, ten okropny śnieg). Niesamowite, że to tak szybko zleciało. Em, pamiętasz jak rok temu się szykowałyśmy? Jak między jednym, a drugim zachwytem nad wyjazdem rozmyślałaś nad rozwiązaniem zadania z fizyki.
Obecnie siedzę i popijam gorący barszcz, a na deser będzie kawałek ciasta kawowego. Upiekłam wczoraj wieczorem. Piękny zapach kawy unosi się w domu. Przepis podam innym razem.

11.03.2011

Coś na śniadanie

Pasta jajeczna. Zrobiłam ją już parę tygodni temu, ale dopiero teraz dodaję. Taka moja propozycja na weekendowe śniadanie. U mnie w domu jest bardzo lubiana przez moich rodziców (brat nie jada takich rzeczy, ale uważam, że jeszcze po prostu nie dorósł i pewnie niedługo polubi, bo nie wie co traci). Ja także lubię taką pastę, gęstą, lekko pikantną i ze świeżym szczypiorkiem.
Pasta jajeczna

Składniki:
  • 6 jajek ugotowanych na twardo
  • 3-4 łyżki majonezu (najlepiej majonez Kielecki)
  • łyżeczka musztardy
  • szczypior
  • sól i pieprz
Jajka obrać ze skorupki i pokroić w kostkę. Umieścić w szklanym naczyniu, dodać majonez (polecam Kielecki, ponieważ jest najbardziej pikantny i nadaje świetny smak. Oczywiście jak ktoś nie lubi pikantnych potraw, niech doda zwykły majonez), musztardę, posiekany szczypior i doprawić solą oraz pieprzem do smaku. Wszystko dokładnie wymieszać i gotowe. Smacznego!

11 marca 2011

Jak to jest, że kiedy czegoś nie chcemy, to właśnie to dostajemy. Kiedy coś się psuje, wali, to nie pojedynczo, tylko wszystko naraz. Ot, figlarność losu. Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Ale czasami się zastanawiam dlaczego jest tak, a nie inaczej, gdzie w tym jakikolwiek sens. Skoro życie układa się właśnie tak, to najwidoczniej tak ma być. Tylko pytam się: dlaczego? Może pewnego dnia uda mi się zrozumieć mój los i sposób w jaki toczy się moje życie.
Dzieją się wokół mnie różne rzeczy, a to taka mała refleksja na ten temat.
Co by jednak nie przytłaczać codziennych radości. Przeglądałam dusiową twórczość i zainspirowała mnie do robienia takich cudeniek. Zresztą od dawna byłam zwolenniczką robienia przeróżnych rzeczy samodzielnie. Czy to w dzieciństwie szycia ubranek dla lalek, czy robienia kartek i rysowania dla bliskich. Moja droga koleżanka, którą znam od pierwszej klasy szkoły podstawowej, obchodzi za trzy dni urodziny. Niestety musi wyjechać wcześniej i dwa dni temu podarowałam jej mały upominek. Sądzę, że się spodobało :)
To jest lift pracy Junki.


Piosenka, która kojarzy mi się z wyżej wymienioną panią i idealnie opisująca moje obecne życie.
Pati Yang - All that is Thirst klik

1.03.2011

1 marca 2011

Marzec! Nareszcie marzec :D Pogoda dopisuje i już czuję wiosnę. Wczoraj byłam z przyjaciółką na długim spacerze, zaszłyśmy do sklepów i zaopatrzyłam się w nowy blok rysunkowy. Teraz mogę w pełni tworzyć :)
Ostatnio mam małą przerwę w pieczeniu, ale to z braku czasu, bo kilka przepisów czeka w kolejce na zrealizowanie. Do końca tego tygodnia powinnam coś przyrządzić.
Ten miesiąc mimo, że długi, to bardzo dobrze mi się kojarzy. W marcu przeżywałam jedne z najlepszych dni w moim życiu. Już niedługo minie rok od jednego z takich wydarzeń.