29.11.2011

Pierwsze świąteczne

Zaczyna się. Pieczenie ciast, ciasteczek i pierników. Zawsze z niecierpliwością czekam na ten moment w roku. Mam sporo przepisów, ale trzy z nich na pierniczki i ciastka już mam wybrane, zastanawiam się jeszcze nad ciastem. Muszę napiec większe ilości, bo będzie kogo obdarować, a i w domu każdy chętnie zje ;)
Na początek wybrałam ciasteczka z żurawiną i białą czekoladą Nigelli Lawson. Nie spodziewałam się, że będą aż tak dobre. Cudowne!

Ciasteczka z żurawiną i białą czekoladą
znalazłam tutaj

140 g mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
75 g płatków owsianych
125 g miękkiego masła
75 g brązowego cukru
100 g cukru pudru
1 duże jajko
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
75 g suszonej żurawiny
50 g drobno posiekanych orzechów włoskich
140 g białej czekolady startej na tarce lub płatków białej czekolady

W misce zmieszać mąkę, proszek do pieczenia, płatki owsiane i sól. Zmiksować masło i cukier (dwa rodzaje) na gładką masę. Dodać jajko i wanilię.
Połączyć obie masy, dodać delikatnie mieszając białą czekoladę, żurawinę i orzechy. Wstawić ciasto do zamrażalnika na 10-15 minut. Łyżką formować z ciasta małe kulki i ułożyć je na papierze do pieczenia. Przycisnąć każdą porcję ciasta widelcem, żeby była płaska.
Piec w temperaturze 180 stopni przez 15 minut, aż ciasteczka staną się złociste.
Poczekać, aż ciasteczka wystygną (przez 5 minut), potem delikatnie zdjąć z blachy.
Przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku.
Przepis dodaję do akcji na Durszlaku Słodkości Nigelli.

26.11.2011

Wciąż czekam

Czekam na grudzień i ten magiczny czas. Czekam na choinkę, kolorowe lampki, bombki, świąteczne słodkości i zakupy. Umilam dni ulubionym cappuccino z czekoladą o smaku orzechowym. A do tego lekki deser z chrupiącymi płatkami migdałów.
Czekam.. na coś najważniejszego.
Lekki deser z bananami i jogurtem
znalazłam na Moje Wypieki

1 dojrzały banan, pokrojony w plasterki
kilka łyżek jogurtu greckiego
garstka podprażonych płatków migdałów

W salaterce układać warstwowo: banany, jogurt, migdały, banany, jogurt, migdały...

21.11.2011

Breaking Dawn

"Okres dzieciństwa nie trwa od momentu narodzin do chwili osiągnięcia pewnego wieku.
Nie jest tak, że dziecko dorasta i odkłada na bok swoje dziecięce sprawy.
Dzieciństwo to królestwo, w którym nikt nie umiera."

Dni tak szybko uciekają, że aż momentami nie potrafię nadążyć. Tak jak miniony weekend. Mało snu, ale dużo wrażeń. Maraton fantastyczny, a premierowa czwarta część "Przed Świtem. Część 1" genialna! Jestem pod wrażeniem i z pewnością oglądnę ponownie. Zaczęło się o 23, jednak nie skończyło się tak, jak przewidywano o 7, ale o 8 rano. Największy kryzys miałam między 4 a 6 rano na trzecim filmie "Eclipse", oczy same mi się zamykały i robiłam wszystko byle by nie zasnąć. Natomiast Weronika ucięła sobie drzemkę na "New Moon". Nie obyło się bez drobnych problemów w postaci wiercenia i stukania młotkiem gdzieś za ścianą (fajną porę wybrali na robótki), małego chłodu na sali oraz technicznego problemu na początku czwartego filmu. Ale najlepsze byłyśmy podczas jednej z przerw. Szukałyśmy w internecie premierów Polski, haha. Dobrze, nie wnikajmy w szczegóły ;) Co działo się w kinie, pozostanie w kinie.
 

Udało mi się namówić mamę na zakupy i nareszcie mam taką kurtkę na zimę o jakiej marzyłam. Do tego czapka, którą dostałam od taty, a więc jestem gotowa na mroźne dni. Kurtka jest ze sklepu Vero Moda, czapka firmy kama.
Pozostając w chłodnym klimacie, na wczorajsze śniadanie były fińskie naleśniki. Przepis od razu mi się spodobał, choć moja mama była sceptyczna i stwierdziła, że jak nie wyjdzie, to sama będę to jeść. Jednak wszystko się udało i bardzo nam posmakowało. Fajne jest to, że nie trzeba stać nad patelnią i pilnować każdego naleśnika. Szybko, prosto, smacznie.
Fińskie naleśniki z piekarnika

600 ml mleka
250 g mąki
2 jajka
szczypta soli
łyżka cukru
łyżka miękkiego masła
tłuszcz do wysmarowania blachy

Nastawić piekarnik na 200 stopni.
Wszystkie składniki zmiksować. 
Wylać ciasto na przygotowaną formę - blachę prostokątną z piekarnika, bardzo dokładnie wysmarowaną margaryną.
Wstawić do piekarnika i piec 20-25 minut.
Podobno w Finlandii jada się z dżemem truskawkowym, ale chyba pasuje każde inne słodkie smarowidło.
Ach, całkowita liczba wyświetleń bloga przekroczyła 10 tysięcy! Dziękuję!

16.11.2011

Coraz bliżej

Kiedy zobaczyłam w sklepie mandarynki poczułam, że Święta naprawdę się zbliżają. Przez najbliższe tygodnie znowu zjem ich większe ilości. Uwielbiam ten intensywny zapach pozostający na dłoniach.
A tak naprawdę, to już w zeszłym tygodniu zrobiłam ciasto na pierniczki i teraz sobie leżakuje aby za niecałe pięć tygodni móc upiec korzenne cuda. Tak więc, czas świątecznych przygotowań uważam za rozpoczęty!

W piątek wybieram się na wspomniany już maraton, a dokładniej Maraton Zmierzchu. Jestem ciekawa siedzenia w kinie od 23 do 7 rano. Ale zanim ta nieprzespana noc, to czekają mnie dwa dni zajęć w towarzystwie Matki Natury i bolącego kciuka (mandarynki są niebezpieczne, kto by pomyślał).
Korzystając z wolnego dnia zrobiłam deser, który pojawił się już na blogu.
Puree truskawkowe, jogurt grecki i ciastka owsiane. Zapraszam

13.11.2011

Światełko nadziei

Roztrzepana, niezdarna, uparta, niecierpliwa, leniwa i wiecznie chodząca z głową w chmurach. Krótkie przedstawienie mnie i moich raczej niezbyt pozytywnych cech. Porządkuje siebie, swoje plany i zastanawiam się jak to robię, że będąc taką osobą nadal ogarniam życie. Przyznam, że bycie upartym się przydaje, bo jeśli czegoś naprawdę chcę, to w końcu to osiągnę, ale niezdarność czy roztrzepanie... cóż. Jak można w ciągu jednego dnia trzy razy uderzyć się w to samo kolano i w efekcie mieć kolorowego siniaka? A do tego zepsuć, wydawałoby się bardzo proste ciastka? Okazuje się, że można.
Pomijając te pechowe zdarzenia, weekend był miły. Z piątku na sobotę nocowałam u Weroniki i zrobiłyśmy sobie maraton z 'Piratami z Karaibów'. To była rozgrzewka przed kinowym maratonem, na który wybieramy się w najbliższy piątek. Niezłe z nas zawodniczki, ja przysypiałam już na drugim filmie, a w sumie obejrzałyśmy trzy części, z czwartą już nie dałyśmy rady. Poszłyśmy spać około 6:10 i po niepełnych czterech godzinach wstałam, poszłam do domu i taka nieprzytomna próbowałam kontaktować co się dzieje.
Dzisiaj już wyspana zabrałam się za pieczenie. Musiałam odreagować piątkową porażkę.
Po raz pierwszy skorzystałam z książeczki, którą dostałam na zeszłoroczne Święta Bożego Narodzenia i w której przepisy są po niemiecku. Na szczęście opis nie jest trudny, a ja przy okazji nauczyłam się nowych słówek. 
Tym razem nic nie zepsułam, batoniki wspaniale smakują :)

Batoniki owsiane z morelami
z książeczki 'Kekse'

olej słonecznikowy, do wysmarowania
175 g margaryny (jest podane aby użyć takiej z mniejszą zawartością tłuszczu, ale ja dałam zwykłą 'Kasię')
85 g cukru Demerara
2 łyżki miodu
140 g suszonych moreli, posiekanych
2 łyżeczki sezamu
225 g płatków owsianych

Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Foremkę (18 cm x 26 cm) lekko wysmarować olejem. U mnie aluminiowa forma o wymiarach 17 cm x 27 cm.
Margarynę, cukier i miód umieścić w małym garnku i rozpuścić na małym ogniu ciągle mieszając (mieszanka nie może się zagotować!) do momentu aż tłuszcz będzie płynny i składniki się połączą. Następnie wmieszać morele, sezam i płatki owsiane.
Gotową masę przełożyć do przygotowanej foremki i równomiernie rozłożyć wyrównując powierzchnie łyżką. W nagrzanym piekarniku piec 20 - 25 minut, aż wierzch będzie złoto - brązowy.
Wyjąć z piekarnika, jeszcze ciepłe pokroić na 10 batoników i pozostawić w formie do całkowitego ostygnięcia.
Batoniki przechowywać w szczelnym pojemniczku i zjeść w ciągu 2 - 3 dni.
Haferflockenriegel mit Aprikosen

8.11.2011

Chociaż niebo zmęczone jest błękitem

Brak czasu, zdecydowany brak czasu. Zajęcia, pisanie notatek, umawianie, przekazywanie, pieczenie.. i jeszcze sto innych spraw. Ale... ja już w sumie zaczynam weekend! Tylko w czwartek niemiecki, ale to sama przyjemność ;)
Poza tym, zmiany. Czas zmian zaczął się u mnie kilka tygodni temu i wciąż trwa. Potrzebuję tego jak nigdy dotąd, aż mam ochotę zrobić coś kompletnie szalonego. Chociaż nie wiem co to by miało być w moim wykonaniu. Liczę na kreatywność losu i moją spontaniczność.
W wolnej chwili zapraszam na deser. Powstał tylko dlatego, że w lodówce stał prawie cały kartonik śmietany kremówki z którą nie miałam co zrobić. Od razu zajrzałam do książki Sophie Dahl i znalazłam idealny przepis.
Dla amatorów cytrynowych smaków i puszystej lekkości.

Mus cytrynowy 
z książki 'Apetyczna panna Dahl' 
4 porcje

1 1/2 łyżeczki niearomatyzowanej żelatyny
sok z 3 cytryn
3 duże jajka, żółtka oddzielone od białek
170 g (3/4 szklanki) miałkiego cukru
skórka otarta z 1 cytryny
szczypta soli
250 ml (1 szklanka) śmietany kremówki
garść świeżej mięty, posiekanej

Rozpuść żelatynę w soku z cytryny w misce na rondlu z wodą gotującą się na małym ogniu. Utrzyj żółtka z połową cukru, aż będą gęste, jasne i puszyste. Wymieszaj z żółtkami sok z rozpuszczoną żelatyną i skórkę otartą z cytryny. Ubij białka ze szczyptą soli na niezbyt sztywną pianę. Dodaj pozostały cukier i ponownie ubij. W drugiej misce ubij kremówkę, aż będzie bardzo sztywna.

Wmieszaj 1 łyżkę piany z białek do prawie zastygniętego cytrynowo-żelatynowego kremu, później dodaj ubitą śmietanę i resztę piany. Rozdziel mus między cztery kokilki albo przełóż do jednej dużej salaterki i wstaw na kilka, kilkanaście godzin do lodówki. Przed podaniem posyp posiekaną miętą.
U mnie mięta suszona tylko dla ozdoby.

5.11.2011

Na dobry dzień

Pyszny, sycący i orzeźwiający. Z ulubionymi owocami czyni nasz dzień lepszym.

Koktajl owocowy
z opakowania błyskawicznych płatków owsianych Elovena

szklanka mleka - można zastąpić jogurtem, zsiadłym mlekiem lub kefirem
50 g ulubionych owoców (u mnie maliny)
35 g błyskawicznych płatków owsianych
1 łyżeczka cukru waniliowego
cukier do smaku

Zmiksować wszystkie składniki na gładką, jednolitą masę.
Miłego dnia!

4.11.2011

Zguba

Dlaczego jestem taka roztrzepana? Zawsze chcę mieć wszystko zrobione na czas, rano wcześniej wstaję, bo wiem, że się grzebię, ale i tak wychodzi na to, że jestem spóźniona i biegnę. Nie ogarniam siebie, naprawdę. Wczoraj zgubiłam na uczelni nową pomadkę. Kurcze! Gdyby to była stara, prawie zużyta, bym nie żałowała.. Dobrze, że nie była droga, będę musiała kupić następną. Byle bym i tej nie zgubiła.
I ponownie weekend :) Plany mam, towarzyskie jak i kulinarne. A co do kuchni, to wczoraj nareszcie kupiliśmy nowy mikser. Tak! Nie wspominałam wcześniej, ale od kilku miesięcy używałam miksera - inwalidy, pracował tylko na jednym haku. Jednak nie zdziwiłam się, kiedy się popsuł, miał już z 15 lat. Teraz jesteśmy bardziej nowocześni ;)
 Gorąca czekolada na chłodne dni - uwielbiam! Równie dobra na pocieszenie.
Piernikowa z mango i bitą śmietaną. Jedna z najlepszych jaką do tej pory piłam.

2.11.2011

Niezawodny makaron

Mój weekend wciąż trwa, więc korzystam z lenistwa ;) Za to jutro i piątek będzie długi, od rana do późnego popołudnia zajęcia.. Ale to tylko dwa dni i znowu weekend, hehe.

Ze zrobieniem śniadania nigdy nie mam problemu, a kiedy przychodzi pora obiadu, to często okazuje się, że nie mam pomysłu. W takich chwilach niezawodny okazuje się makaron. Kiedyś znalazłam na blogu raspberries and cream ten przepis i od razu przypadł mi do gustu. Masło i ser dobrze ze sobą współgrają, ale najczęściej jadam tylko z masłem. Tym razem miałam dobry ser i trochę dodałam.

Makaron z masłem i serem
na jedną porcję

200 g makaronu spaghetti (u mnie pełnoziarnisty)
łyżka masła
kawałek pokruszonego sera cheddar

W osolonej wodzie zagotować makaron wg przepisu z opakowania na al dente, odcedzić i z powrotem przełożyć do garnka. W oddzielnym naczyniu rozpuścić masło, wymieszać z makaronem i posypać serem.
Smacznego!

1.11.2011

Listopad

Kolejny nowy miesiąc za którym w dodatku nie przepadam, bo jakoś zawsze mi się dłuży. Szaro, ponuro i dni coraz krótsze. Chociaż dzisiaj nie mam co narzekać, bo pogoda była piękna. Błękitne niebo, słońce i 15 stopni. Całą rodziną zrobiliśmy sobie spacer na cmentarz i odwiedziliśmy groby naszych krewnych oraz znajomych.
Tak jak wczoraj wspominałam, byłam na małych zakupach i w kinie. Udało mi się kupić sweter po trochę niższej cenie, w wielu sklepach można spotkać obniżki. Jeszcze jutro idę rozejrzeć się za sukienką, bo też można wybrać coś tańszego, a nie miałam już czasu na dokładniejsze przeglądanie i przymierzanie. Co do filmu "Trzej Muszkieterowie", świetny! Dynamiczna akcja, zabawne dialogi, naprawdę polecam :)
Miłego wieczoru!