"Okres dzieciństwa nie trwa od momentu narodzin do chwili osiągnięcia pewnego wieku.
Nie jest tak, że dziecko dorasta i odkłada na bok swoje dziecięce sprawy.
Dzieciństwo to królestwo, w którym nikt nie umiera."
Dni tak szybko uciekają, że aż momentami nie potrafię nadążyć. Tak jak miniony weekend. Mało snu, ale dużo wrażeń. Maraton fantastyczny, a premierowa czwarta część "Przed Świtem. Część 1" genialna! Jestem pod wrażeniem i z pewnością oglądnę ponownie. Zaczęło się o 23, jednak nie skończyło się tak, jak przewidywano o 7, ale o 8 rano. Największy kryzys miałam między 4 a 6 rano na trzecim filmie "Eclipse", oczy same mi się zamykały i robiłam wszystko byle by nie zasnąć. Natomiast Weronika ucięła sobie drzemkę na "New Moon". Nie obyło się bez drobnych problemów w postaci wiercenia i stukania młotkiem gdzieś za ścianą (fajną porę wybrali na robótki), małego chłodu na sali oraz technicznego problemu na początku czwartego filmu. Ale najlepsze byłyśmy podczas jednej z przerw. Szukałyśmy w internecie premierów Polski, haha. Dobrze, nie wnikajmy w szczegóły ;) Co działo się w kinie, pozostanie w kinie.
Udało mi się namówić mamę na zakupy i nareszcie mam taką kurtkę na zimę o jakiej marzyłam. Do tego czapka, którą dostałam od taty, a więc jestem gotowa na mroźne dni. Kurtka jest ze sklepu Vero Moda, czapka firmy kama.
Pozostając w chłodnym klimacie, na wczorajsze śniadanie były fińskie naleśniki. Przepis od razu mi się spodobał, choć moja mama była sceptyczna i stwierdziła, że jak nie wyjdzie, to sama będę to jeść. Jednak wszystko się udało i bardzo nam posmakowało. Fajne jest to, że nie trzeba stać nad patelnią i pilnować każdego naleśnika. Szybko, prosto, smacznie.
Fińskie naleśniki z piekarnika
600 ml mleka
250 g mąki
2 jajka
szczypta soli
łyżka cukru
łyżka miękkiego masła
tłuszcz do wysmarowania blachy
Nastawić piekarnik na 200 stopni.
Wszystkie składniki zmiksować.
Wylać ciasto na przygotowaną formę - blachę prostokątną z piekarnika, bardzo dokładnie wysmarowaną margaryną.
Wstawić do piekarnika i piec 20-25 minut.
Podobno w Finlandii jada się z dżemem truskawkowym, ale chyba pasuje każde inne słodkie smarowidło.
Ach, całkowita liczba wyświetleń bloga przekroczyła 10 tysięcy! Dziękuję!
Ja ostatnio tez kupilam sobie kurtke i czapke z rekawiczkami, teraz tylko szalik bo bede miala odkryta szyje :P
OdpowiedzUsuńNalesniczki pewnie pyszne.
Bedziesz miala wiecej tych wyswietlen, ja odwiedzam bloga z 15 razy na dzien :D
/Aggie
i ja odwiedzam!
OdpowiedzUsuńmiły post. i nie martw się. moje początki wyglądały tak samo! one zawsze są trudne i pod górkę. ale uszy do góry!
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
http://www.karmel-itka.blogspot.com
zobacz u mnie też niedawno 10tys strzeliło :) fajne te naleśniki Twoje :) ale czy ja widzę tam sękacz?:)
OdpowiedzUsuńmmm Yummii...Naleśniki ;)
OdpowiedzUsuńAggie, Karmel-itka dziękuję! Ano, początki zawsze są trudne.
OdpowiedzUsuńDusia, popatrz, nawet nasze blogi mają coś wspólnego, hehe. Owszem, to sękacz :) Od kilku dni za mną chodził i w końcu musiałam kupić ;)
ciekawe te naleśniki! i bardzo fajna kurteczka
OdpowiedzUsuńlata nie jadłam sękacza, w sumie dwa razy w życiu jadłam, zjadłabym teraz;) co tu tak cicho u ciebie?:);*
OdpowiedzUsuńKaś dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDusia ja w sumie też może z dwa albo trzy razy jadłam sękacza (nie licząc tych w postaci batoników ;)) i to niby tylko biszkoptowe ciasto, ale jakie dobre :D
Cicho? A nie wiem... Rzadziej piszę notki ze względu na brak czasu, ale w weekend pojawi się coś nowego :);*
Faktycznie nasze poszukiwania premierów były wydarzeniem wieczoru xD
OdpowiedzUsuń