7.11.2012

Kapryśna natura

Jest tak, jak jesienią bywa zazwyczaj, czyli wietrznie i deszczowo. I na nic zdało się moje dzisiejsze poranne mycie, suszenie i układanie włosów, bo po wyjściu nasiąknęły wilgocią i żyły własnym życiem. Och, Matka Natura jest wspaniała... Jutro kolejny długi czwartek. Od 8 do... około 19? Mniej więcej, poranne ćwiczenia, następnie konferencja, a to oznacza, że muszę zaopatrzyć się w prowiant ;-)
Wszystkie sowy już odleciały do odpowiednich brzuszków, a pod ostatnim postem pojawiła się skarga, że brakuje naczelnego degustatora. A więc spieszę z wyjaśnieniem. Otóż Bianka nie wykazywała zbytniego zainteresowania latającymi i jadalnymi stworzonkami. Jednak coś innego wpadło jej w oko. Skubana ukradła ze stołu z miseczki m&m's! Oczywiście nie zjadła, tylko potraktowała jako kolejny obiekt do turlania po podłodze. Bianuś, moja mała trzpiotka. I specjalnie dla olala - Bianka i sówka :-)
sówka, lamingtony od Weroniki i mandarynki
Zaczynam czuć klimat zbliżających się Świąt. Zaczęło się, mandarynki i czekoladowe mikołaje na sklepowych półkach, reklamy. Już rozglądam się za prezentami, bo zanim się obejrzymy, nastanie grudzień.

Dobrej nocy :-)

6 komentarzy:

  1. super zdjęcia i ta sowia muffina - wymiata ;-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, włosy, skąd ja to znam! :D
    a święta tez czuje już w powietrzu! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. haa! jakie fajne zdjęcie. Bianka tak niepewnie spogląda na sówkę ;)
    co do włosów w taką pogodę - łączę się w bólu.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też już czuję zbliżające się święta i dostaję głupawki w sklepach, oczywiście kupiłabym wszystko co ma związek ze świętami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie no? Blania! Odpuścić takie ciacha?! No kiciaaaaaaaa!

    OdpowiedzUsuń