Daję znać, że żyję. Jednak walka z czasem trwa, a w przyszłym tygodniu będzie kumulacja oddawania prac zaliczeniowych. W dodatku ta okropna pogoda (przynajmniej u mnie)... wczoraj padało nieco śniegu, ale szybko zmieniło się w deszcz. Mokro, zimno, mgliście i sennie. A dzisiaj miałam pobudkę o 6 rano. Nie byłam zachwycona, ale cóż poradzić. Jednak później byłam w jeszcze gorszym humorze, bo okazało się, że wstałam na darmo. Cudownie. Teraz jestem totalnie nie wyspana. I tak bardzo nie chce mi się tego wszystkiego pisać.
O rety, może Bianka mi pomoże? ;-))
Skoro już wspomniałam o Bianeczce, to będzie coś o kotach. Niedawno kupiłam kalendarz i to już mój kolejny rok z Kotem Simona. W środku były jeszcze naklejki, taki miły dodatek.
Prawda, że uroczy? :-)
Miłego weekendu!
UWIELBIAM tego kota i wielkie ukłony dla tego kto wymyślił tego kocura ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny ten kalendarz !
Czekałam na nowy wpis ;) o 6? Moja droga, ja cały tydzień wstaję o 5!
OdpowiedzUsuńJak miło, że czekałaś :-) O rety, o 5? Nie zazdroszczę...
UsuńJa zazwyczaj marudzę jak muszę o takich godzinach wstawać. I choć zdarza się to rzadko, zawsze mam ten sam problem.
AAA, ja też mam ten kalendarz! Jest cudowny :))
OdpowiedzUsuńAle uroczy kalendarz
OdpowiedzUsuńFajnie ze juz dodalas przepis :-)
Kalendarz cudowny!
OdpowiedzUsuń6 rano mhm ja zwykle o tej porze kładę się spać :D.
Ale śliczny! Mam nadzieję, że dzięki niemu dobrze sobie czas poorganizujesz! :)
OdpowiedzUsuń