Święta dobiegają końca. Jak zawsze, wszystkie dobre chwile szybko mijają. Mam nadzieję, że każdy z Was rodzinnie, ciepło i smacznie spędził ten czas.
U mnie Wielkanocna niedziela upłynęła w gronie najbliższych, jedliśmy pyszne potrawy przygotowane przez mamę, było dużo rozmów, śmiechu.
Wśród słodkości był mój mazurek. Nareszcie udało mi się upiec swój pierwszy - jogurtowy z białą czekoladą i migdałami, i bardzo mnie cieszy, że wszystkim smakował. Poza tym, królowała babka majonezowa i najlepszy sernik z rosą.
Nie zabrakło rozmów o kotach. Bo kiedy pośród krewnych są także kociarze, to można mówić i mówić. To taki niekończący się, futrzasty i wciągający temat. Bianka większość dnia przespała, ale czasami do nas zaglądnęła lub my do niej ;-)
Nam to się mazurka robić nie chciało, eh ;p ale był i sernik i babka i jakiś hmmm tort? xD coś tam mama wykombinowała;p ale właściwie nie zjadłam ani kawałka
OdpowiedzUsuńWeronika;)
U mnie była babka i sernik :)
OdpowiedzUsuńMazurek przepiękny !!! No i ukochana kicia załapała się na zdjęcie :) !
OdpowiedzUsuń