31.10.2014

Ulubione w październiku

Powracanie do blogowania idzie mi opornie, ale kiedy mnie tu nie ma, obmyślam i zapisuję pomysły na wpisy. Jeden z nich, to podsumowanie miesiąca, które już kiedyś robiłam, ale tym razem będzie w nieco innej formie.
Co takiego polubiłam w październiku...
Po kilkuletniej przerwie wrócili - Tokio Hotel wydali swój czwarty album! Jestem fanką od początku, czyli to będzie już dziewięć lat i niecierpliwie czekałam na to, co zaoferuje zespół po dłuższej nieobecności. Zdecydowanie nowy materiał różni się od poprzednich albumów i na początku nie byłam do końca przekonana. Jednak po kilkukrotnym przesłuchaniu utworów zaczęłam zmieniać zdanie i obecnie jestem na tak. Co prawda nie ma niemieckojęzycznych piosenek, dzięki którym polubiłam zespół i zawsze nauczyłam się nowych słówek oraz jest sporo elektroniki za którą jakoś nigdy nie przepadałam. Mimo wszystko ich muzyka ma coś w sobie, co mnie przekonuje (na pewno jest w tym także trochę sentymentu) i chętnie włączam płytę.
Książka trafiła w moje ręce przy okazji pisania pracy licencjackiej. Oryginalnie pochodzi z 1929 roku, czyli z okresu dwudziestolecia międzywojennego w Polsce, o którym pisałam moją pracę. W książce jest mnóstwo przepisów i zasad higieny obowiązujących w kuchni. Bardzo ciekawa, a niektóre przepisy zanotowałam i możliwe, że spróbuję przygotować potrawy z tamtych lat.
To jest bardzo dobre! Taka nasza polska wersja nutella&Go!, którą czasami kupuję przy okazji wizyty w Niemczech. Miodelka jest chyba nawet lepsza, krem jest z dodatkiem miodu i smakuje mi bardziej.
Akcent jesienny w postaci kolczyków. Nie noszę zbyt wiele biżuterii, ale nie przechodzę obojętnie obok kolczyków i zawsze chętnie kupię nową parę lub dwie ;-)
Nowa książka autorki Moich Wypieków już jest w mojej kulinarnej biblioteczce. Tak jak w poprzedniej, mamy sporą dawkę przepisów znanych z bloga, ale i zupełnie nowych, nie publikowanych. Jak wskazuje tytuł, tym razem zostały podzielone na poszczególne okazje, co wg mnie jest fajnym pomysłem. Bardzo lubię korzystać z przepisów pani Doroty, wszystko jest jasno i dokładnie opisane. Do tego praktyczne porady i oczywiście przepiękne zdjęcia. Pozostaje tylko piec :-)
No i w końcu sprawiłam sobie porządny notatnik na przepisy. Zmniejszę wreszcie stos walających się kartek, a inne ulubione ciasta i ciasteczka będą w jednym miejscu.

3 komentarze:

  1. Nie spotkałam się jeszcze z taką formą miodelki! Fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałam obdarowana takim samym notesem na przepisy :D Też bardzooo mi się przyda :D

    OdpowiedzUsuń