Przedstawię Wam słodszą część Goudy, czyli stroopwafel. Najpyszniejsze ciastka jakie jadłam. Przez trzy tygodnie zdążyłam się nimi objeść, bo choć są bardzo słodkie, to na jednym nigdy się nie kończyło ;-)
Trochę opisu i historii od cioci Wiki:
Stroopwafel lub siroopwafel (pol. "wafel z syropem") – rodzaj holenderskich ciastek. Na jeden stroopwafel składają się dwie okrągłe, waflopodobne warstwy oraz nadzienie z syropu, brązowego cukru i masła pomiędzy nimi. Do nadzienia mogą zostać dodane substancje smakowe, np. cynamon, karmel czy wanilia. Ciastka przeważnie mają około 10 centymetrów średnicy, ale są też produkowane o średnicach od 4,5 cm do 25 cm. Tradycyjna metoda ich przygotowywania polega na rozcięciu świeżo upieczonego, jeszcze gorącego wafla na pół przez środek, rozsmarowaniu nadzienia po wewnętrznej stronie jednej z połówek i połączeniu obydwu połówek. Niektórym mogą się wydawać wyjątkowo słodkie w smaku.
Stroopwafel to stary holenderski przysmak, według legendy wynaleziony w 1784 w Goudzie przez tamtejszego piekarza, najprawdopodobniej Gerarda Kamphuisena. Jeden z najstarszych zachowanych przepisów z 1840 podaje, że wafle upieczono, używając resztek ciasta i okruchów z uprzednio upieczonych wafli, po czym wypełniono je syropem. Stroopwafele były bardzo tanie i dlatego nazywano je w XIX wieku ciastkami ubogich (armenkoeken). Do 1870 roku stroopwafle były popularne jedynie w Goudzie i okolicach. Dzięki pieczeniu i sprzedaży podczas targów i uroczystości na rynku zyskały z czasem popularność w całym kraju, stając się jednym z najpopularniejszych dodatków do kawy i herbaty w Holandii. Statystycznie Holender zjada 20 stroopwafli w roku.
Ja w ciągu trzech tygodni zjadłam chyba z 10...
Jak widzicie, stroopwafel został wynaleziony w Goudzie, więc nie mogłam nie spróbować i nie napisać jeśli byłam właśnie w tym mieście :-) W Polsce podobno można kupić te oryginalne ciasteczka, ale nie mogę sobie przypomnieć czy już je u nas widziałam.. Pamiętam, że coś na wzór owych wafli wyprodukowano i kupiłam zachęcona reklamą, ale zupełnie mi nie smakowało. W końcu nic nie może równać się z oryginałem.
mogę Ci ukraść jednego takiego wafla!:D mmm *.*
OdpowiedzUsuńjadłem je i są przepyszne :) nasze polskie podróby mogą się schować :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie jadlam takich wafli. Muszą być smaczne ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam je od pierwszego ugryzienia, kiedy przywiózł mi je z wojaży kolega :) U nas można kupić je (choć innego producenta) w Almie w cenie ok 15 pln za 10 sztuk - dość drogo biorać pod uwagę, że są na jedno posiedzenie :) dodak baaardzo krótkie posiedzenie bo są tak pyszne. Najlepsze są położone na kubku goracej herbaty, tak aby masa mogła się lekko rozpuścić. W Polsce chyba Petitki zafundowały nam ordynarny wafel z tofi który nijak się ma do Stroopwafel. Szkoda bo zrobili antyreklamę tych słodkości. pozdrawiam kami
OdpowiedzUsuńFaktycznie dość drogo. W Holandii kosztują około 1,40 euro.
UsuńO tak, kładłam na kubku gorącej kawy. Pysznie się rozpuściło :-)
Z naszego polskiego podwórka bardzo bliskie oryginałowi są Tofinki od Tago. Naprawdę smakują prawie jak stroopwafle. Ale oczywiście to nie jest to samo :)
OdpowiedzUsuńWidziałam takie kiedyś w sklepie:)
OdpowiedzUsuńcholerka, myślałam, że poznam przepis na to cudo
OdpowiedzUsuńNiestety, przepisu nie mam ;-) Mam jedynie podane składniki (bez proporcji) na ulotce, która była dołączona do opakowania.
UsuńUwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńCoś jak tofinki, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńprzepyszne są!
Mmmm... Co za pychotka. Wygląda przepysznie.
OdpowiedzUsuńfajnie to wygląda, zjadłabym z ochotą ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie;)
O rany, pamiętam jak się tym zajadaliśmy w liceum. Boskie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam je, kocham i wielbię ponad życie! Ja szczerze polecam te ciasteczka z Rossmana, z ich edycji jedzenia bio, są przepyszne, niewiele odstają od tych, które jadłam w Brukseli :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jadłam te z Rossmanna i z tego co kojarzę, to były całkiem smaczne. Muszę się przejść i zobaczyć ;-)
UsuńO rany Basiu, ale mi narobiłaś ochoty nas słodkości :)
OdpowiedzUsuńaj, uwielbiam jak się rozpływają na kubku z gorącą herbatą !
OdpowiedzUsuńPyszne! Jadłam je wielokrotnie i wielokrotnie mnie zaskakują, są przepyszne!!!!
OdpowiedzUsuńWitam, też je uwielbiam. U nas w mieście można je kupić w sklepach Aldi :-)
OdpowiedzUsuńSpolszczone występują jako toffinki:) Uwielbiam je całym sercem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam je! :))))
OdpowiedzUsuńMoja miłość do tych wafli jest ogromna :) Moje pierwsze również przywiozłam z Goudy (teraz regularnie dowozi mi je z Holandii tata A.) - nie mogłam nacieszyć się ich smakiem, tym delikatnie roztopionym nadzieniem nad kubkiem gorącej herbaty. Ehhh jaka szkoda, że nie mam teraz żadnego pod ręką :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę regularnej dostawy! Mnie pozostało jeszcze jedno opakowanie ;-)
Usuń20 w ciągu roku? Muszę się przenieść do Holandii i podnieść im tą żenująco niską średnią :D
OdpowiedzUsuńTeż się zdziwiłam, że taka niska średnia. Chętnie przeniosę się z Tobą, bo coś za słabo im idzie jedzenie ;D
UsuńNigdy o nich nie słyszałam, zaintrygowałaś mnie nimi bardzo :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam je.
OdpowiedzUsuńTo moje ulubione ciastka, szkoda że są tylko w Holandii:(
nie tylko, bo moj tata ladnych pare lat temu przywiozł je z niemiec. byly takie pyszne ze ten smak zapamietałam do tej pory. musze mu powiedziec zeby jeszce raz je kupil, są swietne:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń