W takich chwilach nie ma nic lepszego niż coś dobrego, rozpływającego się w ustach, pozwalającego choć na moment zapomnieć o wszystkim.
Moje ulubione pralinki. Jadam je tylko w wyjątkowych okazjach i dlatego za każdym razem smakują tak doskonale. Mogę się nad nimi rozpływać i rozpływać...
Ta w złotku, biała.. moja i nikomu nie oddam ;)
Poprawiacz nastroju numer dwa - masło orzechowe. Przy tym też znikam i nie ma mnie dla nikogo.
A jak połączę z Popovers lub galaretką.. Takie zestawy jecie na własne ryzyko. Skutki uboczne w postaci rozanielonej twarzy i wniebowziętych kubków smakowych.
przepis na Popovers tutaj
Kanapka trochę w stylu amerykańskim.
Z tego co wyczytałam galaretka powinna być z bardziej kwaśnych owoców.
Dwie kromki chleba razowego posmarowane porządną warstwą masła orzechowego plus galaretka truskawkowa.
Słodkiego tygodnia!
Mmmmm. Ja chcę tą z galaretką! Jutro idę po masło orzechowe, bo w ostatnich dniach pożarłam cały słoik ;)
OdpowiedzUsuńskąd ja znam te zaliczenia egzaminy i ból głowy. i ciągłe podjadanie wszystko :) ale do masła orzechowego jakoś nie mogę się przekonać. może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńmniami!!! a te pralinki! kochana podziel się
OdpowiedzUsuńZ towarzystwem herbaty i Lindora można nauczyć się wszystkiego! ;)
OdpowiedzUsuńAle świetna kanapka! :)
OdpowiedzUsuńO tak, słodycz jaką dają te praliny jest niepowtarzalna.
slyvvia ja gdybym mogła, to też bym cały słoik zjadła, ale powstrzymuje mnie myśli o kaloryczności ;D
OdpowiedzUsuńDusiu masło orzechowe jest fantastyczne! Spróbuj się przekonać, bo naprawdę warto :D
Siaśka ależ bardzo proszę moja droga, częstuj się! ;)
Asiu masz rację, z takim towarzystwem wszystko wydaje się łatwiejsze :)
Dziękuję Sue! :) Dla mnie są to najlepsze praliny.
dobrze, że koniec sesji to będę mogła jakieś dobre ciasteczka upiec :D
OdpowiedzUsuń